czwartek, 11 lipca 2013

Chodź zobaczymy wszystko to co w telewizji.

Piątek nie napawa mnie optymizmem, wszyscy gdzieś postanawiają wieczorem wyjść, a ja nie cierpię takich atrakcji. Jestem strasznie aspołecznym człowiekiem, nie lubię ludzi; nigdy nie przebywam zbyt długo w ich towarzystwie no chyba, że jest to mecz siatkówki. Siedząc na kanapie w wytartych spodniach dresowych i strasznie spranym podkoszulku jakiegoś uniwerku z podkulonymi nogami pod brodą i tępym spojrzeniem tkwiącym w jednym punkcie na ścianie oczekuję pani Barbary, która ma mi przyprowadzić swojego kota, gdyż wyjeżdża do córki. Gdy słyszę ten charakterystyczny dźwięk dzwonka do drzwi, którego nie cierpię i niemiłosiernie mnie irytuje, otwieram drzwi, a kot przemyka obok moich nóg, ocierając się o nie swoim czarnym futerkiem, starszej pani proponuję za to herbatkę, a gdy ta przystaje na mój pomysł kierujemy się do kuchni.
- Ramonka słoneczko, ale na pewno możesz przyjąć Ernesta do siebie? Nie masz żadnych planów na te wolne dni, nie wychodzisz z żadnym z chłopców? - zamartwia się siwa kobieta z wielkimi okularami na twarzy, które ciągle poprawia.
- Pani Barbaro proszę się nie martwić, nie mam planów ani żadnego chłopca - odpowiadam, cicho chichocząc, a przy tym stawiając dwie herbaty malinowe na stole.
- To takie niezdrowe, ja w Twoim wieku żyłam miłością, nie mogłam być sama, a jak poznałam Franciszka to już w ogóle miłość mnie okoliła całą. Pamiętasz mówiłam Ci o Franciszku, to była moja pierwsza, wielka miłość, ale potem te lata strachu o kraj i Franciszek zniknął, ale mówię Ci młoda damo to dopiero była miłość. Teraz młodzież nie przywiązuje do tego takiej wagi, wy byście tylko się obściskiwali, a wtedy to były takie nieśmiałe zaloty, przypadkowe otarcia dłoni o dłoń, ukradkowe pocałunki, niepewne spojrzenia. 
- Teraz takie rzeczy dzieją się jedynie w filmach - mruknęłam mocząc wargi w niesamowicie ciepłym napoju, parząc się przy tym.
- Tak, tak, teraz cała ta rzeczywistość jest gorsza, pozbawiona romantyzmu, teraz takie rzeczy możemy dostrzec w starych filmach. Oglądasz stare filmy prawda? - potakuję głową. - No właśnie, czyli wiesz jak to wygląda. Ojejku ale żem się zasiedziała, no nic drogie dziecko zostawiam Ci tego nieznośnego kota, a sama idę, bo nim dojadę do Martusi to mnie zmrok przywita. Opiekuj się moim słoneczkiem i dbajcie o siebie, będę w poniedziałek.
I całując moje policzki, wyfrunęła szybciej z mojego mieszkania niż się w nim znalazła. Spojrzałam na Ernesta, który lizał swoje futerko i stwierdziłam, że to będzie wspaniały weekend z wrednym kotem, który ma tak samo ciężki charakter jak ja.

Adnotacja: Rozdział tylko z tego powodu, że dzisiaj program Uniwersjady opiewa w nasz mecz z Brazylijczykami, który oczywiście wygramy :)
Pani Basia musi być, bo mi się marzy taka zajebista sąsiadka :). Wojtek się pojawi, jeszcze trochę i będzie wam z lodówek wyłaził :)
błędy poprawię - kiedyś, ale poprawię

3 komentarze:

  1. Moja lodówka jest tak mała, że nawet mini Włodarczyk się nie zmieści. I dzięki Bogu!
    Nie znoszę kotów, a sąsiadki mam wredne, więc dziś mi się ciężko komentuje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sąsiadki z reguły nigdy nie są miłe tylko wredne i wścibskie, ale Pani Basia jest bardzo fajna i już ją lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W każdym filmie napotkamy wredną sąsiadkę, więc się trudno przyzwyczaić do tych "na poziomie" :D

    Zapraszam na nowy rozdział na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Całuję i dziękuję za obecność ♥

    OdpowiedzUsuń